dźwiękiem niedomkniętych bram
a ja w dali ciebie słyszę
a ja widzę cię o tam.
Tak powabna twoja postać,
do mnie idziesz teraz tu,
chciałbym bardzo z tobą zostać,
wyprowadzić cię ze snu.
Podaj, proszę rękę swoją,
chociaż wiem że teraz śnię,
ja ci podam rękę moją,
ze snu wyprowadzę cię.
Popatrz – tu są snu granice,
białe kwiaty rosną tam,
lecz gdy tylko je mijamy,
to aleją idę sam.
W dali słyszę głos twój miły,
kwiaty rozpłynęły się,
snu granice też się śniły
a ty przywołujesz mnie.
Idę teraz za twym głosem,
mijam łąki pełne bzów,
ty wśród kręgu sennych kwiatów
stałaś w wodzie pełnej zórz.
Białą róże mi wręczyłaś,
tę z granicy pięknych snów,
gdy powącham ją, zapachnie,
to spacerujemy znów.