i kumka głośno: kum bocianie,
– mizernie jakoś dziś wyglądasz,
czy może przynieść ci śniadanie?
Bocian do żaby – kle, kle,kle,
– potrawy żabko takie chcę; muchy
w bolońskim pysznym sosie
z trawą maczaną w rannej rosie.
A żaba mówi – nie ma much,
zaginął po nich wszelki słuch,
została tylko trawa w sosie,
lecz trawę zjadło głodne prosie.
Bocian na to: – kle, kle, kle,
– och jak mi bardzo jeść się chce
a żaba kumka: – kum bocianie,
jabłuszko dam ci na śniadanie,
cztery jajeczka i pięć gruszek
i pełny będziesz już miał brzuszek.
Żaba potrawy wnet przyniosła,
bocian na trawce sobie siadł,
jabłuszko, cztery jajka i pięć gruszek,
ze smakiem sobie bocian jadł.
Bocian do żaby: – kle, kle, kle,
– och jakże wszystko mi smakuje,
za te potrawy miła żabko,
bardzo uprzejmie ci dziękuję.