gdy nagą zobaczył mgłę
i w pocałunku z mgłą się zanurzył,
– Pragnę cię – szeptał i chcę.
Pieścił jej włosy, pieścił jej szyję,
głaskał najczulej twarz,
dotykał piersi, pieszczot pragnących,
kołysząc je raz po raz.
Mgła kołysana ognia pieszczotą,
uniosła się jak we śnie
i teraz ona,– ogniu – szeptała –
– zanurz się we mnie, już chcę.
Ogień zanurzył płomień gorący
w pieszczocie westchnień, bez słów,
czytając z twarzy jedno
pragnienie: jeszcze i jeszcze, i znów.
Ogień zaiskrzył, mgła zwilgotniała,
szepcząc mu – kocham cię,
wtedy iskrami z rozkoszą spłynął,
płomieniem drżąc całym we mgle.