ścięte chciwością, twardą jak stal,
smutną piosenkę ptak mu zaśpiewał,
zginęło drzewo pozostał żal.
Wypadła Driada z ściętego drzewa,
głowę oparła na jego pniu
i zapłakała tuląc do siebie
brzozę co domem była jej tu.
Dziewczęca twarz wolno niknęła,
nie mogła sama żyć dłużej już,
ostatnia prośba z serca pomknęła
a las zapłakał wśród mchu i róż.