musnął aksamitem kawałek skóry
zadrżał pod spazmem mięśnia
brudnym różem zasłonił kropelkę
połączył się w słodko-słone spełnienie
zsunął delikatnie w wonną przepaść
szybuje w rytmicznych podmuchach wiatru
opada na skronie, dotyka ust, gasi spojrzenie
w takt oddechu prowadzony ginie
jak błysk szczęścia pod powieką