chęć do życia
uderzeniem spadających liści.
Brzoza czuła się winna
ukazując najzieleńszą stronę.
Wiatr ustał
Trwał tylko echem spadku nastroju
dobrego niedawno.
Okno wydawało się nie mieć końca
zakrzywione w czasoprzestrzeni.
Przecież nic jej nie było wcześniej.
Powrócił wiatr, brzoza znieruchomiała,
nie miała wyjścia kilka listków upadło
uderzając w przetrwanie.
Kobieta kołysała się mechanicznie,
brzoza chciała ją przytulić - nie mogła.
Wiatr zrywał kolejne liście
Bezceremonialnie na oczach kobiety
Upadła z szelestem.
Wtedy zerwał ostatni liść czekając huku,
wyczerpany nie mógł już wiać.
Huk nie następował
Kobieta czuła się zawieszona.
Wiatr pobiegł nie rozumiejąc.
Brzoza ujęła najdelikatniej pająka po czym
przyczepiła sobie ostatni liść dziękując mu
za mocną pajęczynę.
Kobieta zdrowiała.