gdzieniegdzie pozostały
i tymi ona rusza tak
- jakby się zakryć chciała.
Wstydliwie gnie gałązki swe,
przy pniu i nieco niżej
a dwoje młodych zgrubień kształt
odkrywa za to wyżej.
I przybył młody psotny wiatr,
listki ostatnie rozkrył
i zawiał błogo wtedy tak
gdy głębiej już się dostał.
A ona w gąszczu westchnień swych
obwicie zapachniała
i tylko młode gałązki dwie
na wietrze zaciskała
I tak tuliła mocno go
on ją pieszczotą smagał,
i wcale nie wstydziła się
choć była całkiem naga.