zamkniętych powiek zapukał
nieśmiało promyk słońca.
Usta rozchyliły się zapraszająco.
Oczy proponowały kompromis
powiekom gdy delikatnie
wchodził między wargami.
Dotykając cichego westchnienia.
Wtedy ona spijała jego ciepło,
oczom sprawiało to niekłamaną radość
choć teraz zasłaniały się powiekami.
Usta rozchyliła spontanicznie
tworząc przesmyk do następnych pieszczot.
Piersi uniosły się równocześnie.
Manifestując swoją bladość.
Ułożył się między nimi delektując
się kropelkami potu a one
pokazały swoje zaproszenia.
Dotykał ich równocześnie jakby
to robił od zawsze, słyszał tylko
ciche –tak, ale te które to mówiły
nigdy by się nie przyznały
że to one.
Teraz schodził niżej prowadzony
intymnym zapachem, aż po różowe
miejsce, tam zanurzając się
przypomniał sobie usta, tylko
na jedną chwilę, by już w następnej
Poczuć rytm nieznanej sobie melodii.
Aż po ostatnie drżenie.
Wtedy wyszedł kładąc swój najjaśniejszy
blask na jej ustach, budząc jednością doznań.
Zatrzymała go palcami
jeszcze przez chwilę