w stalowej zbroi, czerwieni traw,
ferworze walki albo w ciszy,
stawiając dobro naprzeciw zła.
Na szczerym polu, w płaczu bliskich,
albo na rzeki ciemnym dnie,
wiatr ich policzył tylko wszystkich,
gdy nikli w szarobiałej mgle.
Oni oddali za nas życie,
w szeleście liści, kwiecie bzu,
by niespokojny sen się ziścił,
twojego spokojnego snu.
Brudni, zmęczeni, zakurzeni,
kładli na szali życie swe,
ażeby przyszłość w lepszą zmienić,
im się udało, to nam nie.
Szumią w oddali cicho drzewa,
po łące idzie chłodny wiatr,
więc rzucę mu czerwoną różę
niech leci w bohaterski świat.