ogrodzie kwitnącym,
wiszącym w obłoku
leniwie płynącym…
Ty, księżniczka w szacie
z porannej mgły utkanej.
Ja, tylko parias grzeszny,
marzeniem uniesiony.
Jak figury tantryczne
na świątynnych ścianach,
zbliżymy się do siebie,
stopimy w ramionach.
Staniemy się jednością,
jednym duchem, ciałem…
Będziemy całym światem,
tym co doskonałe…
To się jednak skończy,
tak jak każde piękno.
Tyś żoną proroka
w swym raju zamkniętą.
Ja, słaby śmiertelnik
zostanę ukarany
- myśląc o Tobie do śmierci,
Zgryzotą spętany…
Będę jednak walczył!
Wezwę Azazela,
co z hordą swych dżinnów,
zawsze grzesznych wspiera.
Oddam duszę diabłu,
by do Ciebie dotrzeć.
Oddam moje życie,
by na Ciebie spojrzeć.
Będę heretykiem,
o Ciebie walczącym,
aby Cię wyzwolić,
nim mój sen się skończy…