zaspokój dotkliwy głód,
ognisko tak jasno płonie,
skąd więc dochodzi ten chłód?
-Czemu twe ręce tak jasne
kapota osłania twarz,
ogień zapala i gaśnie,
a mrocznym się zdaje las.
Mówi mi- mieszkam tam dalej,
-zgaś palenisko i chodź,
a domu nie widać wcale,
gęsta okrywa w krąg noc.
Idę, lecz czemu to nie wiem,
mężczyzna wyciąga swą dłoń,
-już blisko o za tym drzewem,
obszerny jest bardzo mój dom.
mówi mi:jeszcze dwa kroki,
nie był już dawno tu nikt,
stanąłem wtedy w półmroku
a on na dnie bagna znikł.