snopy światła rozrzucone tu i <br />
ówdzie pozwalają domyśleć<br />
się obecności innych chorych choć<br />
właściwie jestem tu tylko ja bardzo<br />
blady i bardzo spokojny przez <br />
kraty w oknie wdziera się ten świt i<br />
oświetla blade ciała moich <br />
towarzyszy tak umieramy zupełnie bez<br />
smaku bez stylu wypompowani z<br />
soli mineralnych na tyle na ile potrafimy<br />
pozbywamy się świadomości<br />
wokół naszej trupiarni brązowe <br />
twarze ciała obleczone w róż tak<br />
nasze płuca tracą oddech ktoś<br />
przechyli nagle szachownicę naszego<br />
życia figury posypią się bez ładu król <br />
laufer pionek jeden pies jak mówimy<br />
jedno i to samo chyba że znów zjawi<br />
się Święty Roch<br />
jak niegdyś jego oczy i dłonie<br />
bardzo blade i bardzo spokojne<br />
i<br />
<br />