pozostawiając rozłąki dni,
serce przed tobą, włosy rozwiane,
jeszcze myślałaś że to się śni.
Dom ciebie witał tylko przez chwilę,
patrzył zdziwiony ogródek róż,
wokół nie było widać motyli,
wrony krakały na jednej z grusz.
A kiedy ciężkie drzwi otworzyłaś
to usłyszałaś kobiecy śmiech,
myśl tą bolesną szybko spłoszyłaś
jakby w ogóle nie było jej.
I wtedy wyszedł twój narzeczony,
niosąc na sobie pieszczoty smak,
patrzył na ciebie wciąż rozbawiony,
gdy tobie z twarzy spływała łza.
Ona spytała:kto to kochanie?
popchnęłaś mocno drewniane drzwi
i tylko wrony jeszcze krakały
a ciebie więcej nie widział nikt.