ktoś jej do ręki włożył kwiat,
wzrok swój utkwiła w gwarnej plaży
muskając szyby jako świat.
Usta marzeniem rozchyliła,
choć z oka już płynęła łza,
gdzieś tam nadzieja jej się tliła
gdy przed nią naraz stanął wiatr.
Upadła szyba z głośnym brzękiem,
skrywanych w sobie przeszłych dni,
wtedy spojrzała jakby z lękiem
i wyszła gdy nie patrzył nikt.
Minęła chodnik, przeszła szosę
w ręku wciąż mając róży kwiat,
słońce tańczyło jej we włosach
a na ramieniu motyl siadł.
Gdy pod stopami miała plażę,
poczuła ,,głodny" męski wzrok,
raz był kaprysem, raz ktoś marzył,
za krokiem znów stawiała krok.
i Wolno weszła w czystą rzekę,
nurzając ręce pośród fal,
wiedziała już że jest człowiekiem
gdy róża odpływała w dal.