nad modlitwy rzeki pragnień
pomieszane cichym wiatrem
wśród grozy sennych marzeń
Spadająca kropka deszczu
gwiazdą znad planety
spływa nutą z dachu
i gładzi po twarzy:
Tułając się po zielonych polach
rzeczywistość przywołał
w znudzonym obudziły się tęsknoty. . .
Walc weselny nagle w sali
klamka opadła
wbiegła śniegu pani
Złocista muszla
długa- biała suknia
falująca jak morze
pod krokiem
Blady aksamit
rumieniące słońce
nostalgia bycia jej
srebrzystym pantoflem na nodze
rozbujana huśtawka wspomnień
Wraz z kielichem wina
płacze wierzba
truchleje dębina
myśli dzień świra
trafiła w czułe miejsce
zbierał dla mniej
połamane klucze
Spadła niespodziewana
jak płatek na nosek
jakże mógłbym zapomnieć
Rokokowa dama zapłakała . . .
"A ludzie mówią i mówią uczenie
że to nie łzy są, ale że kamienie,
I- że nikt na nie nie czeka!"