Stoją krzywe domy
Na jałowej glebie
Powstają tylko groby
Przyjaźni gest nadziei
Złota nie kosztuje
Ręce wzniesione do słońca
Przyniosą nam gniew boży
Chleba powszedniego
I taniec ogłupiały
Liście drzew wędrujące
Na ziemi jesteśmy święci
W mym boku kij żebraczy
Tak stałem się odludkiem
Drążyła moje wnętrze
Łza przelana ukradkiem
Oddajcie moją wolność
Energie mego życia
Chcę dotknąć zapach kwiatów
W przestrzeni tej co pływa