Maro przed którą się chowają
w świetle zbłąkane ćmy
opatuliłaś połowiczną strukturę
ramionami tulisz i Rzeczywistości
śpiewasz kołysankę:
Luli, Luli ...
Przytuleni ty i ja, cały świat
Zasypia jaśniejący przewodnik
powieka ciężka na horyzoncie
znika,
opada
na tej samej drodze
wskazujący drogę druh
Usnął... i nie ma
w objęciach zdradzieckiego cienia
Wstąpił w otchłań Ozyrysa
niekończącej się krainy snu
w apatii bezmiarze
zanurzony
nie słyszę, nie płaczę
Patrzę:
latarek gwieździstych
dziś brak nade mną . . .