byś drogi powrotnej nie zmylił,
byś po niej wrócił do serca Ariadny,
w triumfie w zwycięstwa chwili.
Choć znowu ciążą ci białe dłonie
na nowo purpurą skąpane,
to wielka miłość w twym sercu płonie,
oczy twe są zakochane.
Żagiel pozostał wciąż niezmieniony,
złowróżbnie czarny powiewał,
upadła z bólem chwała korony,
rozpaczy ptak tylko śpiewał.
Róża rozkwitła niewinną bielą
a orszak pędził z oddali,
na Naksos obłęd już się rozścielił
i łza spływała skądś żalu.
Niepomnej komu serce oddała
już zapach ją wina odurzał
i jak pijane tańczyło tak ciało,
czerwoną stawała się róża.
Spowita cierniem od Hefajstosa
Olimp jej domem niechcianym,
koszmarem żoną być Dionizosa
gdy serce innemu oddane.
Po srebrnej nici - o tam na niebie
Tezeusz podąża stęskniony
tuli Ariadno w ramiona ciebie
i wraca rozpromieniony.