w Kołymskiej społeczności
nieszczęsne zdobycze marności
każą mi łkać . . .
I łkam jak pies nieszczęśliwy
co stoi wolny- gdy ciążą okowy
stroskany głodem co żyć mu nie pozwala
tęskniący za domem odnowy . . .
Stachanowcy i robotni niewolnicy
w ciągłym strachu- na ustach człowieczeństwa
objawiający się w snach grzesznicy
Cóż za niedola- tryskająca z serca!
Łkam jak ten pies nieszczęśliwy
co trwa już 10 lat pod szkołą
i czeka wśród zgnilizny
na Pana swego- by w rękę dotknąć
Łkam ja- pies nieszczęśliwy
co czeka na miskę pomyj
co czeka na dłoń głaskającą
choć wieczność- z piersią drżącą
Z dreszczem chłodu na grzbiecie
wciąż- czeka, czeka i czekam . . .
Wybacz mi złociste słońce
Wybacz mi o promieniste
żem nieszczęśliwy jest na wiosnę
że łkam jak drzewa bezlistne w zimę
Ta kropla wzruszenia- niedoli
spływa bezwładnie potokiem rwącym
po policzku- zostawiając posmak soli
chwila gorzkości by nie być Obcym . . .