tęsknotę unosi daleką,
staje wśród akacji, bawi się listkami,
tak patrzy jak na mnie by czekał.
Jakże twarde bruki miękko dziś wspominam
i łąki co były przez chwilę,
w parkach świergot ptaków, spacer zakochanych
i barwne swobodne motyle.
Wietrze
Trzymaj w szarych dłoniach moje wspomnienia,
miłosne, ciche i śmiałe,
on się uśmiechnął, zniknął kiedy nie wiem
i tylko wciąż drzewa szumiały.