A po złej chwili piękny dzień przychodzi”
Daba Daba, Daba daba-daba, daba daba dap bababap,
Jasność pała z nieba i rozświetla ciemność
W stroju nurka poznaję przezrocze głębiny
Jakby pod wodą niepewnie ujawnia się bezkresność
Płanetniczko! Persefono! Ah to ty!
Nad srebrzystym ippokryńską rosą wyściełanym łanem
Przebiegała, gdzie nieskończone przestwory
wite zielonym sianem,
a błyskiem skrzącym przepasane kryształy ozdobne
odbiły zamknięte w kropli przezroczej,
Zwierciadła diamentowe !
Gdy niewinna radość zewsząd i zadowolenie
Zaświecisz iskierką?
Tam gdzie w oczach skryte życie, inne dni, namiętności
Zaśmiejesz słowiczym powitalnym śpiewem ?
Subtelnie delikatnym muśnięciem
malinowych ust !
Zakwitły śnieżno białym ornamentem puchem nabrzmiałego
Swą wonią płynącą przenikały próżnie niezmierne
Świeżość leśnego poranka wschodzącego
Zmysłowość pyłków tych mikro-złotych, się świeci?
Z troski Demetr, matczynej opieki!
Małe żonkile, zawilce i bratki
Krokusy i stokrotki !
Wiosenne Kwiaty! Ah to wy!
Wplecione między nici cynamonowe
W błękicie jedwabną kokardą zdobione
Suknia łączną zielenią tląca- bezinteresowną
Pod chmurników i obłoczników świstem i taktem
Ździebła traw w porywie tańczące !
Nie rozumieć, tutaj trzeba wiela ?
Pojmie ten kto chodź raz z łzą w oku.
Ma ukochaną lub przyjaciela . . .