tak niewdzięcznie . . .
zanik mięśni, cóż poradzisz?
Jak żul- pragnę cie więcej !
Dalej! śmiało! nalej jeszcze
tego ścierwa! Gówna z kanału.
I wiem, tak ja to wiem !
Przyjdziesz do łask z kieliszkiem . . .
Bo spalina nie chmura na niebie
Znów krzyczeli, ujadali złośliwe
podwórkowe psy- nędzne . . .
Pozostał Popiół, rozsypany . . . rozwiany
po ogródkach został popiół- chochoł absyntniany !
A wy! Ahh tak rzewne i bezbronne,
jak płody gilotyną przecięte,
Krwią plugawą zbełtane stęchłe
płyniecie w workach czarnych spalone
Zanurzam się, brnę coraz dalej,
odkrywając bezsenności bezmiar
pławię się, wyginam żwawiej
Tysiąc myśli, strof ... wierszy zniewag . .
Rozbrzmiewa:
Złoty róg miałeś chamie !
Wers załagodzi zmysły:
Przyszła niedziela . . .
Graj więc śpiewaku przeklęty
Ona i tak spełźnie
Pozostaniesz
Jak zapomniany sweter w pralni ..........................................................................