tuląc w swych liściach dawny obraz dni,
kiedyś szczęśliwa z lasem szumiała
a dziś pod korą smutek jej się tli.
Kiedyś wraz z dębem głośno zapraszała
by ptaki gniazda zakładały już,
ze starą sosną ponad koronami
wypatrywały najpiękniejszych zórz.
Z wysoką brzozą cicho sobie wiały,
gdy liście trzeba było zrzucać znów
a z młodą lipą czasem się spierały
które najładniej pachną z wszystkich róż.
Lecz przyszli ludzie w rękach piły mieli,
dąb - jej przyjaciel pierwszy upaść miał,
z wierzbą płakały jak go wtedy cięli,
w pamięci obraz jak opodal stał.
Wreszcie zamknęła oczy swe z rozpaczy,
na pożegnanie wtedy szumiał las,
więcej wiedziała że ich nie zobaczy,
spojrzała jeszcze ten ostatni raz.
Wietrze daleki przybądź do mnie teraz,
do mnie samotnej pośród traw i mchu,
ludzi z piłami niech przyjdą zawołaj
powiedz że topola jeszcze rośnie tu.
I Wiatr daleki żal topoli słyszy,
i przybył szybko stanął obok mchu,
słuchał uważnie i pomyślał w ciszy
a rankiem ludzi dmąc budził ze snu.
I przyszli rankiem ludzie do topoli,
każdy w swych rękach drzewko małe niósł,
ten sadzi sosnę a tamten dąb woli
i tak po chwili mały lasek rósł.
Stara topola cicho zaszumiała,
a wiatr daleki lekko sobie wiał,
a mały lasek tylko się wyginał
i jak topola już by szumieć chciał.