tęsknotą osnuta twarz,
płyną łzy rankiem, płyną do zmroku
a smutku nie koi czas.
– Powiedz mi proszę dobra dziewczyno,
nim skoczysz w głęboki jar,
czemu z twych oczu łzy ciągle płyną,
czy twej miłości to żar?
– Wyjechał kiedyś mój ukochany,
wyjechał w nieznaną dal,
zostawił w sercu moim nadzieję,
lecz został już tylko żal.
– Czekałam rankiem, nie spałam w nocy,
minęło tak mi pięć lat
a teraz w jar już chcę tylko skoczyć,
tak smutnym wydaje się świat.
Mężczyzna co stał tuż przy dziewczynie,
rzekł tylko słowa te: –smutku
twojego czas dzisiaj minie,
szczęście nadeszło twe.
– Bo oto teraz tamtą drożyną,
gdzie ten się zaczyna las,
idzie do ciebie twój ukochany,
rozłąki skończył się czas.
Dziewczyna ręką przetarła oczy
i w leśną spogląda dal
a leśną dróżką miły jej kroczy
a z serca znika jej żal.
A teraz biegną, biegną szczęśliwi,
co tylko starcza im tchu
i wreszcie razem się przytulili,
wspomnienie jakby ze snu.
Mężczyzna co stał tuż przy dziewczynie
rozwiał się jakoby mgła,
dziewczyna więcej go nie spotkała,
choć dróżką nieraz tą szła.