a ja mądrzejszy o czas i o przestrzeń<br />
tysiące kilometrów oceany czasu<br />
dopłynąć nie ma czym zamiast wiosła gałąź<br />
Pani wybaczy ja wszystko rozumiem<br />
nie ma się co obrażać i zaciskać pięści<br />
że rzeźbiarz umiera że wszędzie fatalizm<br />
to ciągłe piętno jest Anioła Śmierci<br />
nim Pani nie jest więc czym do cholery?<br />
teraz jest dobrze i przestrzeń bezpieczna<br />
i Pani ponoć metodycznie grzeczna<br />
podobno wokół mieszka wiele kobiet<br />
te których nie ma zupełnie wystarczą<br />
bym mógł się nimi zasłonić jak tarczą<br />
tylko że przed czym przecież nie przed rzeźbą<br />
bo jej już nie ma trudne to zadanie <br />
że rzeźbiarz umarł to nie jest przypadek<br />
a czas pokaże i oddzieli ziarna<br />
i co mam zrobić błogosławię Panią <br />
bo coś się kończy i coś się zaczyna<br />
bo jest czas plonów i jest czas narodzin<br />
bo trzeba przedrzeć się przez taflę godzin<br />
popływać w rzece tak zupełnie nagi <br />
aby zrozumieć i aby usłyszeć<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />