szukałaś przesmyku w zamkniętych ustach
Do szczęścia nasączonego barwami .
Skąpa bielizna jeszcze nigdy aż tak
nie uwierała jak dzisiaj
a bzy wiatr oddalał ku nieznanym wydmom.
Nawet oddech był płytszy niż oczekiwałaś,
azymut przymarzł a jaskółki latały jednakowo
i tylko księżyc był pełnią tej nocy,
wygasły kochanek dumnie zapinał spodnie.
Wtedy zrzuciłaś kajdany luźnego związku
nasycając się zapachem piwonii.