do tych muśnięć nieśmiałych
i oczu figlarnych gdzie bzy zamyślone
księżyc czarował a powab na ręce spływał
wdzięki ukazując.
Piłem je bez pamięci
aż nagą cię zobaczyłem,
skąpany tak przybliżałem
bezwstydną chwilę.
Zastygłem i gwiazdy mnie obeszły,
drżąc coraz mocniej, odpływałem
aż do przymkniętych powiek.