miękkie jak puch, białe jak śnieg?
Najczystszy błękit gdzie skryty jest?
Zastygły Narcyz wciąż budzi świt,
skradzionym echem niepomnych dni.
Gdzie kwiat jest w róży? Co rani dłoń?
Czy ostry kolec? Czy może pąk?
Spragnione usta proszą o sen,
ręce zniewala uparty cierń.
Gdzie skrzydła nasze? Nad milion dróg,
kto nam kamienie związał u nóg?
Jak z nimi wdrapać na góry szczyt?
aby po drodze nie zrzucił nikt.
Gdzie skrzydła nasze, u jakich wrót?
A jak odlecieć gdy brak jest cnót?