-kiedy patrzyłaś beztrosko w dal
a ja przytulić już chciałem ciebie
a ponad nami wiatr dokądś gnał.
Teraz niech błyśnie tych łąk zielenią,
szczebiotem ptaków i szumem drzew,
figlarnym różem, niewinną bielą,
zapraszający niech rozbrzmi śmiech.
Teraz czerwienią co w dłonie parzy
i niech się iskrzy i w górę pnie,
usta przez jedną chwilę zamarzą
nim je okryje jakoby śnieg.
Teraz fioletem, raz jeszcze różem,
nieodgadnionym urokiem dni,
a gdyby nie mógł już płonąć dłużej
to niech się w sercu na zawsze tli.