uwity dla Ciebie
z uschłych kwiatów
porzuciłem przy drodze.
Jesiennym chłódem
stęchłym życiem
odwiecznie odbitym
w publice
Jesienny pług
wojenny strzał
cięgnika
wypędził bociana
gnając przez pustynie . . .
Jesienną trwogą
obumarł żal
gasząc powołaniem
lampiony. . .
Pozostały tylko
pożółkłe policzki
skąpane w oceanie
Nieświadomości przez chwilę.
Bez
zbędnych
wersowych cierni
patetycznych
patrząc
na przewrócony krzyż
wietrznej
jesieni