w diadem wciskając,
a ona nocy czeka i łez niechcianych,
nie wiedząc czego złotego kielicha
krzywd z purpurą
Ponad siebie nie wznosi.
Pochodnia w dłoń parzy
zamiast mrok rozświetlać,
a cokół ciąży niczym kajdany.
Tylko ocean jest tak samo słony
jak wtedy gdy budowano Capitol.
Świt już. ...Wstaje...