w ufne wzgórki czekają na noc,
wielobarwne, brązowe, złociste
jakby ziemi garbaty był koc.
Jutro jest im wiecznością nieznaną,
dzisiaj spacer czyjś słyszą wśród drzew,
które chwilę tak mocno kochały,
kołysanką rozbrzmiewa w krąg śpiew.
Wiernych ptaków co z pól powróciły,
by zakwilić nad każdym choć raz,
w słońcu pióra gdzieniegdzie zalśniły,
w pieśni czułej pochylił się las.