wożą niosą cię puste tramwaje <br />
ulicą Fredry <br />
nigdy nie istniałaś i teraz cię nie ma <br />
tak jest dobrze przetrwałaś bo z twoich rzęs umyka <br />
na tę kartkę atrament i pozwala mi pisać <br />
wożą cię puste tramwaje <br />
wożą niosą cię różowe tramwaje mych myśli <br />
tam odpoczywasz w białości łydek samotna <br />
cicha i jak zwykle za lekko ubrana <br />
jak zwykle ubrana na czarno <br />
ale przecież cię nie ma <br />
tam w kawiarni czeka na ciebie <br />
puste miejsce obrus filiżanka barwy orzechowej <br />
albo jak mówisz czekolady rozmiękłej na słońcu <br />
nie musisz przygotowywać oczu na Mrużenie <br />
pozwól się w sen ulotnić wiśniowej Milenie<br />
<br />