zaświecić chciałem upaść i skonać
lecz ciągle zapominam
o nożu periodycznym
i kodeksie towarzyskim tej świątyni
Odszukałem w galimatiasie miasta
tę chęć zaspokojenia i znowu mogłem
napawać się zdobyczą
konsumpcjonizmu
I czasem tylko ciągle
zastanawiam się czy mało ?
Strawy dla sobie-panków
wdzianek i instynktów przednich . . .
Wyznając pewien grzech w dzienniku
by inny ukryć wstręt
w śmietniku
tak ciężko pogodzić się z Prawdą
zamkniętą w butelce zakorkowanej
Zjadłem swój ogon wędrując niewiadomą
wciąż w to samo miejsce
powtarzając w kółko na zakręcie
słowa tego samego rozdwojenia
Końcówkując zachwycam ideą się
czekając na formę ?
czy nadając wydziwięk pierwszy
schizofrenia, histeria, neriwca
to widze
Neuroza na tle seksualnym
zjada swe dzieci
jak rewolucja przez gilotynę . . . . .