zakupione do biegania, oczywiście markowe.
By jak to w niedzielę jest w moim zwyczaju,
przebiec się po drogach ojczystego kraju.
Trasa dla podeszwy tych butów bardzo dobrze znana,
tym razem pełna śniegowego błota, cała zachlapana.
Ale, jak to już jest w moim niedzielnym zwyczaju
nieważne od warunków, biegam po tym kraju.
Nie potrzebny mi radar, ani GPS.
Biegnę gdzie prowadzą te buty, tak to właśnie jest.
Biegnę jak bohater filmu o imieniu Forrest,
biegnę, choć wielu uważa, że to chyba chore...
Biegam bo to kocham,
biegam nawet, kiedy mój oddech staje się płytki,
To te buty mnie prowadzą...
Tylko że mnie teraz napieprzają łydki!!!