Słońca wystają nie orbitalne <br />
Z czerwonych środków powierzchni<br />
Złote promienie wzroku <br />
<br />
W niebiosa unosząc<br />
Chmury odsuwają powolne<br />
Górują nad horyzontem szaleństwa<br />
I wracają do jasnowidzenia<br />
<br />
Dojrzewają w blasku wiersza<br />
Powoli blednąc <br />
Czerń swą pogłębiają czystą<br />
<br />
Usychają cicho <br />
Glebę do końca jałowiąc z wyrazu<br />
Jak pięknie padają <br />