Niestety co chwila ktoś psuje mi nastrój.
Telefon ściszyłem na wypadek wszelki,
Chcę chwili spokoju, by zamknąć powieki.
Za ścianą słyszę twardego pornosa,
Znaczy się sąsiad poczuł, że już wiosna.
Z kolei ten drugi, bodajże spod dwójki,
Ogląda na fula w jedynce powtórki.
Za oknem zaś jacyś pijani kolesie,
Co nieźle wkurza, bo każdy z nich drze się.
Wrzeszczą, że oni to mają ambicję,
A zwłaszcza do tego by kochać policję.
Chciałbym się wyspać, jutro bieg w Krakowie
Chcę być wypoczęty, świeżuteńki człowiek.
Jest wieczór sobotni, a ja grzecznie piszę.
I proszę o ciszę. Nic więcej. O ciszę...