gdy przychodzi - osobno - każdy jeden - węszy
Nikomu nie znani kochankowie
kłamią,
lecz kto im powie, że zdradliwi są oboje?
Że szukają szczęścia nadal, chociaż mają wszak już swoje
obyczaje
Owa szarość jest szarością, która w tłumie dzielnie znika
mgła zaś swoją przelotnością pośród innych mgieł przenika
niewidocznie
Tym sposobem dwoje z pary
mogą wiecznie oszukiwać
nie zaznają bowiem kary
skoro każdy umie znikać,
gdy napsoci
Tak przy oknie dniem przesmętnym lubię patrzeć na tą parę
jednak, mimo braku wiedzy o ich zdradzie
mamy miarę dnia smętnego,
co choć nie przywoła burzy,
to przynosi wiele złego
i zasmuca
Tu pojawia się pytanie, czy to barwy kłamstw ów pary,
czy to tylko smutna prawda,
że się tamci nie dobrali,
że aż szaro