Sam nie mogę się czasem nadziwić;
Skarpetki, spodnie, koszulki, gacie;
Wszystko ląduje w tym automacie...
Proszek, wyłącznik i programator;
Drzwiczkami trzaskam jak Dominator;
Starter, pokrętło i nasłuchuję;
Jak woda do pralki się pompuje...
Spokojnie piję sobie herbatkę;
Na kompie piszę kolejną notatkę;
Czekam aż będzie odwirowanie;
Bo to oznacza że kończy się pranie...
Z radością wielką otwieram wrota...
i myślę że niezły ze mnie idiota...
Wszystko obrane w białe cząsteczki...
z tylnej kieszeni spodni...chusteczki...