w radosnej ciszy i drogę wskażę
oddechem ciepłym i niespokojnym.
Wtedy ręcznikiem okryję
by upadł bezwolny.
Za nim podążę oczami
u stóp twoich przystając.
Do sali balowej taką poprowadzę
i smoking rzucę na oczy gościom,
tulił będę przez wieczór a nocą kołysał
ku brzegom rozkoszy.