dogodna na wielu płaszczyznach odchyleń
bystrzej ucieka niż goni stabilność
przestaje milczeć gdy skomlą jej gwiazdy
w odwrocie zawirowań słonecznych
przez trwania liczby rysuje ornament
pospolicie czuwa nad losem przeświadczeń
o zbitej materii wewnątrz jej żeber
przeklina poranki nagminnie
uśmiechem zdobi ścienny horyzont
bólem westchnień operuje bezwstydnie
odstając od norm jej systemu modlitw
zapada w przestrzeń
by odejść od blatu wspomnień