To odruch niemowlęcia, może tego nie wiesz?
Bo tak sobie myślę, że ciągle masz pretensję;
Zwłaszcza w takie dni kiedy, tak okrutne jesteś.
Czy jakoś Cię skrzywdziłem, że się rewanżujesz?
Wszak rzuciłem cały syf, już siebie nie truję;
Dbam o siebie, o zdrowie, byś najdłużej trwało;
Dla mnie to tak dużo, czy dla Ciebie to mało?
Ech! Wciąż Cię kocham, choć nie śpiewam jak Edyta;
Życie nad życie, nad wszystko, bez zbędnych pytań;
Z tej miłości chcę w zamian byś dało mi szczęście;
Cudowne emocje, miłość, rajskie miejsce.
A Ty nic, tylko ciągle rozdroża, przeszkody;
Momenty zwątpienia, na drodze te kłody;
I szarpiesz i kopiesz, w dodatku mną gardzisz...
Nie jestem przedmiotem... Mam na imię Marcin...