Gdzie ściany w kolorze rozpaczy nadziei;
Gdzie tak długi okres szukałem spokoju;
W tym moim pokoju, wśród antycznych mebli.
Wróciłem na chwilę, bo takie to życie;
Zaskoczy, tak różne wybiera nam ścieżki;
To ten pokój, w którym uczyłem się myśleć;
To miejsce, gdzie w kącie leżały butelki.
A ta wykładzina na krzywej podłodze;
W tym samym kolorze nadziei rozpaczy;
Znam każdy jej fragment, cholerny centymetr;
Opuszczonym wzrokiem się człowiek napatrzył...
Wróciłem na chwilę na stare me śmieci;
Do mamy, do taty, do zdarzeń i wspomnień;
Jest mi tu niedobrze, czuję oddech śmierci;
Bo tutaj umarłem, tego nie zapomnę...
Lecz tu też powstałem, jak feniks z popiołu;
Zacząłem oddychać i iść w nową stronę;
To tutaj, w tym miejscu w tym starym pokoju;
Jestem tu na krótko, zaraz stąd wychodzę...