gdy obiad się trawi powoli.
Cichutko leci piosenka.
Zasypiam w tej melancholii.
Bierny wypoczynek na sofie,
leniwy człowiek w niedzielę.
Przez tydzień wciąż robię i robię,
niedzielą się więc nie podzielę.
Nic nie robię w ten wolny czas,
pogoda też mnie zniechęca.
Odpocznę od biegowych tras,
nic dziś nie ruszy Srokersa.
Jest plus takiego wypoczynku,
wszak będę pełen życia i mocy.
I trudno się mówi Marcinku...
że znowu nie zaśniesz tej nocy.