innym podarowałem tylko połowę
zabrałaś me dni, miesiące i lata
innym spłacam czas
w bardzo małych ratach
Wziąłem na siebie
przeznaczoną dla Ciebie kulę
pamięć o niej przetrwa
zostawiła w mym sercu dziurę
Byłem chłodnym powiewem
w letnim upale
wiem jednak, że wolałaś
aby ten wiatr
nie wiał wcale
Byłem parasolem nad Twoją głową
który składałaś gdy padał deszcz
wolałaś moknąć i marznąć cała
krople były ukryciem
dla Twoich łez
parasol okazał się tylko ciężarem
chodzisz więc bez
Byłem rentgenem dla Twego wzroku
prześwietlając przyjaciół fałsz
byłem sofą dla Twego ciała
a Ty zmęczona na niej siadałaś
spać jednak wolisz
na twardej podłodze
skradam się więc cicho
i nic nie mówiąc wychodzę…
drzwi za sobą zamykam
ten zegar już nie będzie tykał