porozrzucane w nieładu takt
każda z nich jednak o czymś marzy
samotności wieczny stan
jestem jedną z nich
Kto ucho przyłoży
by ich historii wysłuchać?
ludzie przechodzą obok
samotność w skorupę puka
Rozpaczliwie nucą
swą samotną pieśń
tam gdzie fale je wyrzucą
krzyż swój będą nieść
Owady w bursztynie
zastygłe w marzeniach
przerwany ich lot
zatrzymany zegar
pośrodku mostu stoją
gdy zaczyna płonąć
nie mogąc go przemierzyć
decydują się utonąć
jestem jednym z nich
Nucą swą grobową melodię
rozpaczy tren
będzie dudnił w tym bursztynie
aż po sądny dzień
Krzyczę jakbym nie miał głosu
stacza się mój głaz
niewidzialny dla świata
już kolejny raz…