wisiało na sznurkach, teraz jest na krześle
żelazku dałem kontakt z elektrycznością
ten dzień zapowiada się po prostu nieźle
rozkładam koszulkę z logiem mojej firmy
by w pracy mieć świetną i schludną prezencję
rozpoczynam ruchy gładzenia tkaniny
minęły kwadranse, a ja się wciąż męczę
i patrzę na stosik tych ubrań po praniu
na palcach rąk liczę, patrząc na zegarek
myśląc o czynności, o tym prasowaniu
że niezły to dla mnie jest kurde koszmarek
ale spoko spoko, zdążę do wieczora
z uśmiechem na ustach wszystko poprasuję
ale będzie późno, a na sen to pora
ubranko do półki byle jak ląduje...
...a rano...
oh no!
:/