jakbyś siedziała mi na barkach
mam wrażenie, że jestem Atlasem
trzymającym sklepienie niebieskie
nie zrzucę Cię przecież
do najbliższego rowu
wszak stamtąd Cię wyciągnąłem
gdy topiłaś się w bagnie rzeczywistości
nie wyrzucę Cię na ulicę
przecież wyrwałem Cię z jej szponów
by nie rozszarpały Twej naiwności
nie oddam Cię światu
nie po to uratowałem Cię
gdy gubiłaś się w jego zaułkach
muszę Cię po prostu zabić tak cicho
abyś się niczego nie domyśliła
nawet nie zdążysz tego zauważyć
aż się w końcu ockniesz