w ściekach moich słabości
niestety uścisk był zbyt słaby
jestem w objęciach ich głębokości
gdy szedłem całkiem po omacku
byłaś z przodu z zapaloną pochodnią
niestety zgasła w jednej chwili
na najciemniejszym zakręcie życia
nadmuchałaś mnie swymi słowami
niczym balon do niebotycznych rozmiarów
w końcu pękł z ogromnym hukiem
widocznie miałaś za dużo dwutlenku węgla
w swych płucach
podstawię dren i on odprowadzi
wszelkie zanieczyszczenie z mych żył
na zakrętach poświecę sobie latarką
karmić się już nie będę tuczącymi słowami
przechodzę właśnie na dietę
lekkostrawną…