fb

Czy na pewno chcesz usunąć swoje konto?

Usunąć użytkownika z listy znajomych?

Czy usunąć zaznaczone wiadomości z kosza?

Czy chcesz usunąć ten utwór?

informacje o użytkowniku

gwidon678

Dołączył:2007-01-21 11:06:54

Miasto:brak

Wiek:brak

statystyki utworu

Średnia ocen: 0

Głosów: 0

Komentarzy: 0

statistics
A A A

0

wchodzącutwór dnia

Autor:gwidon678komentarz Kategoria:Inne Dodano:2007-02-08 09:37:56Czytano:300 razy
Głosów: 0
Lubił, gdy wchodziła do jego pokoju. Wnosiła z sobą tyle weń słońca i ciepła. I powietrza świeżości i zapachu, którego nigdy nie potrafił nazwać według jego nazwy właściwej i przypisanej przecież każdemu zapachowi. Prawie zawsze miała rumieńce na twarzy i zamiatała włosami siadając na fotelu. Taka właśnie była. Świeża z najświeższych przy jego nieświeżości. Pełna życia przy kontraście jego braku życia i jasna w jego mroku. I nie żyła przy jego martwocie i braku życia. I nie jaśniała tylko, dlatego, że on w mroku skąpany był. Nie. Ona ze swej natury jasną była i czystą i żyjącą. I nie dlatego czystą, bo w nim było tyle brudu przeszłości i teraźniejszości i przyszłości chyba też, lecz dlatego, że tak sama w sobie czystą była. Czysta. <br />
Tą czystość wnosiła nawet do tych ścian czterech, które tak rzadko sprzątał. Nawet, gdy on smutny był, to nic. Nic. Nic. Ona na tą małą chwilę. Na chwilę tą małą i krótką. Często bardzo krótką potrafiła to zmienić jak wróżka odmienia królewnę zamienioną w żabę albo królewicza w kamień. Tak. W kamień. Bo skamieniałość dosięgała go powolna. Tak jak kamieniało drewno powalone lodowcem. Powoli. Tysiące i miliony lat . Ale to nie były te lata. To były lata te. Współczesne. Złe. I nie było w nich już dinozaurów i nawet mamutów nie było. Ale i w nich mieszkały potwory i bestie. Zamieniały się dni w kamienie i skamieniałości pozostawiał jedna po drugiej z nadzieją, że któregoś słonecznego dnia odnajdzie je archeolog nowego świata słonecznego. <br />
Z początku trudno zacząć. Trudno zacząć dialog jemu. Jej łatwiej. O bardzo łatwo. Chociaż i to trudno powiedzieć. Trudno. Bo wcale jemu rozmawiać często się nie chciało. Tysiące słów. Wagony słów. Węglarki słów. Składy i porty i ładownie pełne po brzegi. Słów. Większym od nich jest gest. A on tak bardzo stęskniony był za gestem. Prostym i takim ludzkim gestem. Nie! Nie! Nie ludzkim a człowieczym. Tak. Człowieczym gestem. Gestem wtopienia się w tą czystość, jasność, świeżość by, choć na chwilę zapomnieć o tym, że nie żyjemy w świecie dinozaurów i mamutów. By zapomnieć o własnej skamieniałości i kamienieniu. By zapomnieć. By uwolnić głowę,choć na chwilę, moment jeden od tych myśli i od snów też odsunąć głowę. By utonąć tam i w niej. Na oczach świata zagłady i ciemnoty cywilizacji i wszystkich potworów z domów i sprzed telewizorów. Na oczach. Ale potem trzeba by było umierać. Umierać tak nadzwyczajnie to już mógł. W przepaści dobra i świeżości tych dolin ramion. W rzece tych włosów mógł już się kąpać i tam do Hadesu płynąć już statkiem tak dumnie nazwanym i wcale do swej nazwy niepodobnym. Tylko tam. Nigdzie więcej. A ona zwyczajnie opowie mu o tym jak było jej na ulicy lub w domu...
znaczek info

Aby dodać komentarz musisz się zalogować.


znaczek info

Brak komentarzy.

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Bez tych plików serwis nie będzie działał poprawnie. W każdej chwili, w programie służącym do obsługi internetu, można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego serwisu bez zmiany ustawień oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji w Polityce prywatności.

Zapoznałem się z informacją